Kiedy na każdym kroku słyszymy dobrze znane wszystkim „Jingle bells” to znak , że należy rozpocząć świąteczne przygotowania. „Myszkowa Rodzinka” przystąpiła do nich z prawdziwą przyjemnością. Z zadowoleniem i iskierką w oku Myszaki obserwowały zmieniający się i nabierający blasku wystrój sali. W końcu to nasz drugi dom. Ale światełka i ozdoby to nie wszystko. Niezbędna jest przede wszystkim atmosfera połączona ze świątecznym aromatem, który wypełnia nasze domy podczas pieczenia pierników. Tak też było i w naszym „Myszkowym” domku.
Z pieczeniem pierników poradziliśmy sobie doskonale, bowiem tajemnicę ich pieczenia poznaliśmy w ubiegłym roku.
Duże „Mychy” w porozumieniu z mamusiami wpadły na pomysł zorganizowania warsztatów cukierniczych, podczas których wspólnie mieliśmy dekorować świąteczne pierniczki. Pani Ania – mama Zoi M. przyniosła własnoręcznie przygotowane lukry: zielony, jagódkowy i niebieski – zwany przez dzieci „smerfowym”. Dzięki wszystkim rodzicom zgromadziliśmy też wiele cukrowych posypek i pisaków. Stanowisko pracy mieniło się kolorami i kształtami posypek, a my nie mogliśmy się doczekać momentu przystąpienia do pracy pod okiem wspaniałych mam – dekoratorek. Każdy pracował w tzw systemie – „jeden-na jeden”. Każde dziecko miało swego instruktora, którego sugestie i uwagi przyjmowane były z uwagą i pokorą. Pełna profeska! Z minuty na minutę przybywało barwnych pierników, a co najciekawsze wśród nich nie było dwóch takich samych. Byliśmy bardzo zaangażowani w dekorowanie. Nad dekoracją jednego, musieliśmy się wyjątkowo skupić, bo był to pierniczek szczególny. Miał zająć honorowe miejsce na świątecznym wianuszku, który przygotowywaliśmy naszym Rodzicom.
Praca skończona, pierniki opływają lukrem i posypkami, a my zabieramy się za sprzątanie warsztatu pracy. Lubimy te czynności i to nawet bardzo. Dlaczego? Bo można do woli pokosztować sobie wszystkich rarytasków czyli w tym przypadku posypek, lukrów, połamanych pierników… Na warsztatach wszystko jest dozwolone. Ma być rodzinnie i wesoło; ma królować luzik i zabawa.
I dokładnie tak było. Nasze wspólne spotkanie zakończył aerobik, który poprowadziła mama Zoi M. – Pani Ania i Mama Szymonka – Pani Marzenka. To dopiero była extra zabawa – zarówno dzieciom jak i instruktorkom. Tym wesołym akcentem zakończyliśmy nasze pierwsze, ale miejmy nadzieję, że nie ostatnie warsztaty kulinarne. Pierniki zaś w słojach i pudełkach czekały na na grupową Wigilię. Oprócz walorów smakowych, stanowiły piękną dekorację świątecznego stołu.
Serdecznie dziękujemy
za udział w warsztatach cukierniczych,
stworzenie miłej atmosfery i pomoc w dekorowaniu pierniczków mamusiom:
Kornelki – Pani Oli
Małgosi – Pani Iwonce
Zoi M. – Pani Ani
Lilusi – Pani Kasi
Jagódki – Pani Uli
Szymonka – Pani Marzence
Wszystkim Rodzicom
za zakupienie cukrowych posypek oraz pisaków
oraz przygotowanie dzieciom fartuszków i czapek
Jak zawsze zapraszamy wszystkich sympatyków naszych felietonów
do obejrzenia fotorelacji
„Myszki” – cukierniczki