

Swoimi przeżyciami z Indiańskiego dnia, podzieliliśmy się już ze swoimi Czytelnikami w I części relacji. Teraz dołączamy tylko kilka foteczek z „Mysiej biesiady w Wiosce Indiańskiej”. Było pysznie i kolorowo, wesoło, rubasznie i na wielkim luziku. Kto miał ochotę – biesiadował popijając sokiem z kaktusa przepyszny torcik własnoręcznej produkcji Siostry Oli, inni buszowali w tipi, jeszcze inni – robili sobie pamiątkowe fotki na ściankach.
To był bardzo fajny dzień, który na pewno na długie lata zostanie w naszej pamięci.
„Howgh – Siostry i Bracia”


























