Pewnego razu, niezadowoleni z braku zimy za oknem i bardzo jej stęsknieni, postanowiliśmy udać się w podróż tam, gdzie jest jej pod dostatkiem i to w ekstremalnym wydaniu – na Grenlandię. Już na wstępie trzeba zaznaczyć, że Troskliwe Misie potrafią podróżować w wyobraźni z pomocą takich wehikułów, jak książki geograficzne, atlasy, globusy, a nierzadko i laptop. Tym razem również ich użyliśmy.
Wylądowaliśmy w Nuuk, stolicy tej największej wyspy na świecie. Przebywaliśmy na Grenlandii pięć dni, podczas których podziwialiśmy niezwykłe krajobrazy i zorzę polarną. Poznawaliśmy codzienne życie Inuitów ( nazwa Eskimosi odbierana jest tam jako obraźliwa), ich zwyczaje i upodobania kulinarne. Zaznajamialiśmy się z niezwykłymi zwierzętami tej lodowej krainy. Powoziliśmy psimi zaprzęgami i łowiliśmy dorsze, a w grenlandzkim przedszkolu graliśmy w planszówki, robiliśmy prace plastyczne i uczyliśmy się matematyki. Ostatniego dnia przed powrotem do naszego kraju zmierzyliśmy się w turnieju wiedzy o Grenlandii. Misiaki podzielone na Drużynę Fok i Drużynę Morsów rywalizowały o tytuł Znawcy Grenlandii. Ich zmagania można obejrzeć na zdjęciach. Szczęśliwie turniej zakończył się remisem i wszyscy okazali się mistrzami.
Podsumowując naszą podróż warto odnotować kilka faktów. Po pierwsze mieliśmy początkowo duży problem z zaakceptowaniem wszechobecnych ubrań zrobionych z futer fok, bo wiedzieliśmy w jaki sposób zostały pozyskane. Jednak poznając warunki panujące na Grenlandii łatwiej nam było zrozumieć dlaczego w tej strefie klimatycznej tak się dzieje. Po drugie, kuchnia Grenlandii nie zachwyciła Misiaków. Zabrakło zdecydowanych mięsożerców i koneserów piżmowoła, zupy z foki, czy wieloryba. Niestety, tak promowane przez nas warzywa i owoce to na Grenlandii bardzo kosztowne menu. Po trzecie, trzeba podkreślić, że obecnie Inuici nie mieszkają już w śnieżnym igloo. Mają kolorowe domy, a w Nuuk można nawet spotkać wielopiętrowce. I wreszcie, chcemy podkreślić, że na Grenlandii nie mieszkają pingwiny! To powszechny błąd, jaki popełnia się realizując tematykę o biegunie północnym. Pingwiny żyją na przeciwnym biegunie i jeszcze w kilku innych miejscach, ale z pewnością nie na Grenlandii.
Po raz kolejny potwierdziło się, że zabawy w podróżowanie mają wiele zalet. Dzieci poznają życie w innych zakątkach świata, otwierają się na odmienność ludzi tam mieszkających oraz gromadzą cenne informacje. Oczywiście nic nie zastąpi rzeczywistego eksplorowania różnych zakątków, dlatego trzymamy kciuki, by kiedyś na mapie Waszych rodzinnych podróży znalazła się również Grenlandia.
Misiowe panie