

We wrześniu Troskliwe Misie na zajęciach, spacerach i wycieczkach intensywnie poznawały nasze piękne miasto. Wśród pozycji obowiązkowych znalazł się oczywiście i Ratusz Miejski, zwany przez dzieci „uśmiechniętym ratuszem”. Misiaki po zaznajomieniu się z historią tego wyjątkowego miejsca i obejrzeniu ratusza z zewnątrz, bardzo były ciekawe co znajduje się w środku. Nazwa Muzeum Podlaskie, którego siedzibą jest ratusz, niewiele dzieciom mówiła. Dlatego z wielką ochotą wybraliśmy się tam na zajęcia edukacyjne pod nazwą „Misja muzeum”, by zaspokoić dziecięcą ciekawość.
Wystrój wnętrz od pierwszej chwili zrobił na nas wszystkich wielkie wrażenie. Wszędzie wisiały niezwykłe obrazy, w pięknych, rzeźbionych ramach. Niektóre Misiaki od razu rozpoznały portrety Izabeli i Jana Branickich, znane im z zajęć w przedszkolu. Najpierw jednak pani prowadząca porozmawiała z dziećmi o tym, czym zajmuje się muzeum i jak należy się w nim zachowywać. Byliśmy przygotowani na takie pytania, więc nie sprawiły nam żadnych problemów. Dzieci chętnie wymieniły też inne muzea, nawet w odległych miastach, w których kiedyś były. Potem Misiaki dowiedziały się, czym jest kolekcja i eksponaty. Mieliśmy okazję podziwiać kilka, ukrytych w starej skrzyni. Dowiedzieliśmy się dlaczego do ich dotykania trzeba włożyć miękkie, białe rękawiczki. Wreszcie przyszedł czas na obejrzenie wystawy stałej malarstwa polskiego. Wybitne nazwiska malarzy, czy nazwy obrazów, w przypadku przedszkolaków nie są najważniejsze. Dlatego po prostu patrzyliśmy i podziwialiśmy kolory, światłocienie, plamy, pociągnięcia pędzlem, piękne krajobrazy i portrety. Zostaliśmy również oprowadzeni po wystawie upamiętniającej wybitnego poetę Franciszka Karpińskiego, którego rok właśnie na Podlasiu obchodzimy, znanego dorosłym choćby z utworu „Laura i Filon”, czy kolędy „Bóg się rodzi”. Nasze Misiaki zaciekawił natomiast fakt, że był on związany z dworem Izabeli Branickiej, listy, które do niej pisał „drobnym maczkiem” oraz sekretarzyk z tamtych czasów z mnóstwem schowków i szufladek.
Mieliśmy też okazję zatrzymać się przy gablocie z prawdziwym skarbem, odnalezionym w Puszczy Knyszyńskiej. To bezcenne znalezisko jest zbiorem dawnych monet. Wśród nich można było podziwiać złotego dukata, za którego niegdyś można było kupić konia. Takie cuda tylko w Muzeum Podlaskim! Na zakończenie zajęć dzieci zostały zaproszone do sali warsztatowej, gdzie mogły same poczuć się jak artyści. Do dyspozycji były duże kolorowanki w ramach, nawiązujące do oglądanych wcześniej obrazów oraz zestawy „suchych” pasteli. Może to aura tego miejsca sprawiła, a może portret Picassa spoglądający ze ściany, w każdym razie nawet największe „gaduły” zamilkły i pochłonęła je praca twórcza. Powstały unikatowe obrazy, które każdy mógł zabrać do domu.
To była bardzo cenna wycieczka, wielkie słowa uznania dla Muzeum Podlaskiego. Warto odwiedzać z dziećmi takie miejsca, gdzie sztuka przeplata się z historią. Nie bójmy się, że są na to za małe.
Misiowe panie























