![](https://ps12-bialystok.pl/wp-content/uploads/2024/04/6-6.jpg)
![](https://ps12-bialystok.pl/wp-content/uploads/2024/04/6-6.jpg)
„Sterczy w ścianie taki pstryczek, mały pstryczek-elektryczek.
Jak tym pstryczkiem zrobić pstryk,to się widno robi w mig.
Bardzo łatwo: Pstryk – i światło! (…)”
Rzeczywiście banalnie łatwe, do momentu kiedy głębiej nad tym się nie zastawiamy. Aby posiąść troszeczkę więcej informacji w tej dziedzinie obejrzeliśmy film edukacyjny „Skąd prąd bierze się w gniazdku elektrycznym?”. Poznaliśmy rożne źródła pozyskiwania energii począwszy od popularnych elektrowni na gaz, ropę lub węgiel, poprzez elektrownie wodne, wiatrowe i słoneczne, które coraz częściej pojawiają się na dachach naszych domów. Gdy do produkcji prądu wykorzystujemy siłę wiatru, wody lub energię słońca – nie zanieczyszczamy powietrza. Poznaliśmy drogę prądu z elektrowni do naszych domów; wspólnie ustaliliśmy co powinniśmy robić, aby oszczędzać energię elektryczną. Bardzo istotną kwestią, było również przyswojenie przez dzieci zasad zachowania bezpieczeństwa podczas korzystania z urządzeń elektrycznych. Myszaki doskonale wiedzą, że samodzielnie robić tego nie mogą. Ale jak tu nie uczestniczyć w pracach kuchennych kiedy tyle fajnego sprzętu dookoła. Tak, kuchnia to prawdziwe królestwo technologii. Poznaliśmy wiele urządzeń elektrycznych ułatwiających pracę w gospodarstwie domowym. Byliśmy bardzo zainteresowani mechanizmem żelazka „z duszą” . Nie dość, że nazwa brzmiała dziwnie, to ciężar tego wynalazku wręcz nas przerósł. Podnosiliśmy je po dwoje i wcale nie było to łatwe do opanowania. Zdecydowanie wybieramy nowoczesne urządzenia, które wykorzystaliśmy w naszej „Myszkowej kuchni”. Tym razem postanowiliśmy zaserwować sobie całe II śniadanko, bardzo smaczne, zdrowe i kolorowe. Pracy było sporo, ale efekt – cytując dzieciaki – …. – „palce lizać”. Do jego przygotowania wykorzystaliśmy toster, opiekacz, blender ręczny i kielichowy. Pracowaliśmy od samego rana. Dziewczynki uprasowały obrus, gromadka „porannych ptaszków” pokroiła na małe kawałki owoce do koktajlu; przygotowała serwetki i szklaneczki. Wspólnie rozłożyliśmy potrzebne nam naczynia i produkty. Dzięki sprawnej organizacji pracy, zaangażowaniu dzieci i dostosowaniu się do ustalonych wcześniej zasad, praca poszła nam dość sprawnie. Największym zainteresowaniem cieszył się mus z owoców leśnych z dodatkiem malinami, truskawek i wiśni. Wzbogacony cukrem waniliowym i trzcinowym , w połączeniu z flipsami czy oblatami smakował wybornie. Z apetytem zjedzone były też tosty, grzanki smarowane białym serkiem i okraszane musem. Wszystko popiliśmy koktajlem wieloowocowym ( były w nim wszystkie dostępne owoce – nawet mango) i poczuliśmy się wyśmienicie.
Dzieci są miłośnikami takich zajęć. Dlaczego? Z dziecięcego punktu widzenia, chyba głównie dlatego, że jest to czas na wąchanie przypraw, testowanie nowych smaków i zapachów. To chwila, w której dzieci mogą bawić się w kucharza, eksperymentować i działać w zespole. W miłej atmosferze uczą się one pracy w grupie, zdobywają nowe doświadczenia, a przy okazji dobrze się bawią. Tego typu zajęcia nie tylko rozwijają umiejętności manualne, koncentrację uwagi na postawionym zadaniu czy kształcą prawidłowe nawyki żywieniowe. Te zajęcia przede wszystkim podnoszą własną wartość dziecka. Tu wszystko się udaje, wychodzi i każde zadanie prowadzi do sukcesu. A do tego jak wyśmienicie smakuje…. Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa w naszych kulinarnych eksperymentach.
„Myszkowi kucharze”