Miś pana Czesława, czyli Rodzinne Poczytajki u Misiaków
W grupie Troskliwe Misie rozpoczął się nowy projekt czytelniczy „Rodzinne Poczytajeczki i skarby prosto z książeczki”. Przez najbliższe pół roku, Misiaki będą poznawać perełki literatury dziecięcej i ich autorów. Towarzyszyć im będzie w „poławianiu” tych perełek 12 chętnych rodziców oraz Misiowe Panie, autorki projektu. „Poczytajeczki” zakładają, że dzieci będą zaznajamiały się z pozycjami wybranych autorów nie tylko ich biernie słuchając, lecz w sposób aktywny, uczestnicząc w różnych formach zabawowych, przekonując się, jak wiele skarbów kryje literatura dla dzieci.
W październiku odbyły się pierwsze „Rodzinne Poczytajeczki” zatytułowane „Miś pana Czesława” i dotyczyły książek o Misiu Uszatku autorstwa Czesława Janczarskiego. Z tej okazji na zajęciach powitaliśmy mamę Michałka i mamę Filipka, które na dobry początek odznaczyliśmy orderami „Poczytusiów” oraz misiowymi uszami. Pani Beata i pani Gosia od razu zadbały o to, żeby Misiaki jak najlepiej przygotować do tego, co się za chwilę miało wydarzyć. W rytm muzyki „wymasowały” plecy dzieci specjalną szczotką- masażerką, żeby przyjemniej im się siedziało na krzesełkach i „odkurzyły” uszy Misiaków puchatą miotełką, by były gotowe na uważne słuchanie. Do tego Misiowa pani użyła Pana Spryskiwacza, by obudzić ewentualnych śpiochów. Wszystko to bardzo się dzieciom przydało, bo po chwili dziać się zaczęły niezwykłe rzeczy. Najpierw „ Mamusie Poczytusie” podpowiedziały nam od czego mamy zacząć. Po ułożeniu rozsypanki sylabowej, a potem literowej, stało się jasne, że rzecz idzie o parasol, który ma przywiać nam wiatr. Parasol szybko zlokalizowaliśmy w sali, wisiał sobie na naszym jesiennym drzewie, kłopot był z wiatrem. Postanowiliśmy działać i sami go wywołać siłą naszych rąk i niebieskich pomponów. W ten sposób w naszej sali pojawił się porywisty wiatr, który strącił z drzewa duży, czerwony parasol. Nie bardzo wiedzieliśmy do czego mógłby się nam przydać. W końcu Misiowa pani wymyśliła zabawę „Pod parasol zapraszam…”. Trzeba było się skupić, bo padały hasła: wszystkich którzy mają kapcie na rzepy, kolczyki, bluzeczki z krótkim rękawem, kucyki, itd. W pewnej chwili okazało się, że to co mogło wydawać się metką przy parasolu, w istocie było ważną podpowiedzią. Z jej pomocą odszukaliśmy tajemniczą torebkę. W środku znaleźliśmy misia z klapniętym uszkiem, książkę zatytułowaną „Miś Uszatek” i ramkę z dwoma zdjęciami. Na jednym z nich dzieci bez trudu rozpoznały okładkę książki o misiu z klapniętym uszkiem. Drugie zdjęcie przedstawiało starszego, sympatycznego pana. Zastanawialiśmy się, jaki mógł on mieć związek z misiem. Ktoś z Misiaków wymyślił, że może to autor tej książki. Rzeczywiście, na fotografii był pan Czesław Janczarski, autor książek dla dzieci, który wymyślił Uszatka i jego przygody. Misiaki dowiedziały się o tym autorze kilku informacji i choć nie od razu zapamiętały to niełatwe imię i nazwisko to pan na zdjęciu już przestał być dla nich anonimowy. Wkrótce dzieci mogły przywitać się z sympatycznym misiem, uścisnąć mu łapkę i przedstawić się. Wreszcie nadszedł czas , by posłuchać kilku opowiadań z książki Czesława Janczarskiego i o nich porozmawiać. Wiadomo przecież, że jest o czym, bo książki to skarbnice mądrości. Dlatego Misiaki bardzo uważnie słuchały każdej „Mamusi Poczytusi”, a po przeczytanych utworach wszystko pamiętały i miały wiele do powiedzenia. Po wysłuchaniu pierwszej „Poczytajeczki” pt. „ W sklepie z zabawkami” stało się jasne, skąd wziął się miś Uszatek i jaką rolę w jego historii odegrał czerwony parasol. Przeczytany fragment podsunął Misiowej pani pomysł zabawy w sklep z zabawkami. Trzeba było dobrać podpisy do towaru na półkach. Misiaki uporały się z tym raz dwa. Następnie wysłuchaliśmy rozdziału pt. „Przyjaciele”. On zainspirował nas do zabawy w teatr. Misiaki odegrały scenkę spotkania Uszatka z mieszkańcami podwórka Zosi i Jacka. Pierwsze, choć jeszcze nieśmiałe próby inscenizacji pokazały nam, że przygody misia z klapniętym uszkiem to wdzięczny temat do wystawiania teatrzyków. Przy rozdziale pt. „Zabawy” Misiaki nie mogły powstrzymać się od śmiechu. To wspaniale, bo z pewnością pan Czesław Janczarski tego by sobie życzył. Elementy humorystyczne są wszechobecne w jego książce. Możliwość uczestniczenia w życiu nieporadnego, mającego tyle znajomych cech i przeżywającego tyle znajomych rozterek misia to dla dziecka ogromny emocjonalny skarb. Wysłuchany fragment zainspirował nas do nauki wyliczanki „Entliczek-pentliczek” i zabawy w „chowanie” się pod puchatym szlafroczkiem. To niesamowite do jakich działań może inspirować książka. Pod koniec zajęć rozmawialiśmy o tym, że wieczór to też wspaniały czas na czytanie. Wtedy Misiaki mogą się wspólnie z rodzicami spotkać wokół książeczki i sprawić, by świat zwolnił. Dlatego ułożyliśmy Uszatka w łóżeczku i by wprowadzić się w nastrój wieczoru wysłuchaliśmy piosenki „Pora na dobranoc…”. Po przeczytaniu rozdziału „Na księżycu”, dzieci miały okazję podzielić się swoimi historiami o nieprzyjemnych snach. Okazało się, że niemal każde dziecko ma w tym względzie swoje doświadczenia. Kilkakrotnie potwierdziło się, że straszne sny pojawiały się u niektórych dzieci na skutek oglądania nieodpowiednich filmów lub grania w gry. Wspólnie obiecaliśmy sobie tego unikać. Mamy nadzieję, że i rodzice zwrócą na to uwagę. Żeby nie kończyć w takim poważnym nastroju, Misiowa pani zaproponowała na koniec pantomimę „Co śni się Uszatkowi?”. Chętne dzieci tak realistycznie przedstawiały historie bez słów, że pozostali nie mieli większych problemów z ich odgadnięciem. Ostatnią niespodzianką było odsłuchanie wiadomości od Uszatka, którą miał dla nas na przymocowanym do łapki pendrvie w kształcie misia. Okazało się, że ma ona formę wesołej piosenki, w której opowiedziana jest historia misia z klapniętym uszkiem i prośba, by mógł on zamieszkać z nami. Nikt z nas nie miał wątpliwości, że my również tego chcemy.
Na koniec spotkania rozległy się fanfary na cześć każdej „Mamusi Poczytusi”. Dodatkowo podziękowaliśmy Filipkowi, który obok swojej mamy był ważną częścią scenariusza oraz Michałkowi, który pechowo w dniu „Poczytajeczek” zachorował i nie mógł zaprezentować swoich wybitnych umiejętności czytelniczych. Przesłaliśmy mu order „Misiowego Poczytusia”, bo to on bardzo często czyta Misiakom bajki i objaśnia co gdzie jest napisane. Warto odnotować, że następnego dnia z materiałów, które dostaliśmy od mamy Michałka i mamy Filipka, każde dziecko wykonało swojego Misia Uszatka i zagięło mu uszko. Teraz ta cała „misiowa armia” stoi w szatni i przypomina: czytajcie swoim dzieciom codziennie! A miś Uszatek czuje się u nas bardzo kochany.
Dziękujemy serdecznie Pani Beacie Nowakowskiej i Pani Małgorzacie Toczydłowskiej za udział w projekcie, za pełną zaangażowania i humoru postawę, poświęcony czas, wspólne zabawy oraz przybliżenie dzieciom twórczości Czesława Janczarskiego… i pyszne misie do pochrupania.
Pani Gosi dodatkowo wyrażamy swoją wdzięczność za gotowość zastąpienia w trybie nagłym innej „Mamusi Poczytusi”.
Misiowe Panie
27 października 2022